– Jesteśmy przekonani, że pomaganie jest proste, tylko ludzie często nie wiedzą, jak się do tego zabrać. Będziemy się starali pokazywać, że nieść pomoc można w każdym miejscu – mówią członkowie Lepszego Elbląga.
Choć zaczęli działać mniej więcej dwa lata temu, zdążyli już się stać popularni jako ci, którzy „pomagają przez sport”. Stowarzyszenie Lepszy Elbląg co jakiś czas zapraszało mieszkańców do inicjatyw, gdzie poprzez wspólną aktywność wspierano potrzebujących. Jego członkowie organizowali m.in. biegi, mecze, rajdy rowerowe, ale także koncerty i zabawy, z których dochód przeznaczali na tych, którym z różnych powodów pieniędzy brakuje. Z każdą kolejną akcją przybywało też chętnych do pomagania właśnie w taki sposób.
Nie dla nich nieróbstwo
Gdy jednak wybuchła epidemia koronawirusa, mogło się zdawać, że to tę pozytywną karuzelę zatrzyma.
– Chcieliśmy zimę zakończyć wspólną akcją z elbląskimi fanami kąpieli w zimnych wodach Bałtyku. Wspólne morsowanie w celach charytatywnych na rzecz małej Natalki zapowiadało się naprawdę fajnie. Zgłosiło się sporo osób i wszystko było zapięte już na niemal ostatni guzik – wspomina ks. Rafał Główczyński, duszpasterz stowarzyszenia. – Niestety, narastająca fala niepokoju i niepewności, co będzie się działo w najbliższych dniach, oraz zapowiedzi wprowadzania kolejnych zakazów doprowadziły ostatecznie do tego, że odwołaliśmy tę inicjatywę – wyjaśnia.
W kolejnych dniach decyzje władz prowadziły do zamykania następnych obszarów aktywności stowarzyszenia, więc pole działań jeszcze bardziej się zawężało. Z planów natychmiast wypadły charytatywne mecze siatkówki, piłki nożnej i koncert. – Wtedy przyszło nam do głowy, że skoro wszyscy się zamykają, to chyba my też nie mamy innego wyboru – mówi Karolina Olbryś, prezes Lepszego Elbląga. Jak przyznają członkowie stowarzyszenia, bardzo ich dotknęło to, że nie będą mogli działać tak jak dotychczas – aktywizować ludzi i spotykać się z nimi. – A przecież potrzebujących nie brakowało, a jeszcze doszły nowe sprawy wynikające z epidemii – zwraca uwagę Karolina. Duszpasterz stowarzyszenia podkreśla jednak, że starają się podchodzić do wszystkiego z wiarą.
– Doszliśmy do wniosku, że Pan Bóg chce nam przez to pokazać, że w nowej sytuacji nie mamy popaść w nieróbstwo, ale my też musimy się jakoś zmienić. Stwierdziliśmy, że z każdej sprawy Pan Jezus jest w stanie wyciągnąć jakieś dobro i podsyłać pozytywne natchnienia. Więc pomyśleliśmy, że dziś internet daje takie możliwości, że grzechem byłoby z nich nie skorzystać – wyjaśnia ks. Rafał.
Zwiększył się zasięg
Pierwszą inicjatywą na nowym gruncie były „Kalambury online”, ze wsparciem dla służby zdrowia. Kilkadziesiąt osób bawiło się wspólnie w odgadywanie haseł, wpłacając „cegiełki” (wpisowe), z których dochód przeznaczony został na zakup odzieży ochronnej i maseczek dla elbląskich szpitali. Następne akcje to wspólne granie w bardzo popularne dziś w sieci gry drużynowe. – Tutaj ogromnym wsparciem okazała się dla nas młodzież, którą uczy ksiądz Rafał. Mimo że szkoły nie działały, a uczniowie nie mieli żadnego obowiązku pomagania, to jednak mocno się zaangażowali. To pokazuje, że ta chęć niesienia pomocy, pomimo tak drastycznej zmiany stylu życia, nie wygasła w nich – podkreśla K. Olbryś.
– A ponieważ ja, jeśli chodzi o gry komputerowe, jestem na poziomie pasjansa, to bez ich zaangażowania nie byłbym w stanie w tej materii zrobić kompletnie nic – śmieje się ksiądz Rafał. W tej inicjatywie wzięło udział ok. 100 osób, a wszystkie zebrane pieniądze trafiły do ubogich rodzin jako wsparcie przed nadchodzącymi Świętami Wielkanocnymi. – Co ciekawe, dzięki temu, że przenieśliśmy się do internetu, zwiększył się nasz zasięg. W tych inicjatywach wzięli udział już nie tylko elblążanie. Zarejestrowały się drużyny m.in. z Płocka czy innych odległych miejscowości – cieszy się Karolina.
Piotrek, uczestnik kilku inicjatyw zorganizowanych przez Lepszy Elbląg, mówi, że jest pod wrażeniem zaangażowania jego członków. – Jak pamiętam, na początku roku szkolnego we wrześniu ubiegłego roku mówili, że chcieliby do następnego września zorganizować dziewięć inicjatyw. Mamy dopiero maj, a już udało się im zorganizować ich dziesięć. To chyba dobry wynik – uśmiecha się.
Członkowie Lepszego Elbląga cieszą się, że pomimo trwających obostrzeń i zamknięcia w domach ludzie wciąż są w stanie otwierać swoje serce i wspomagać tych, którzy mają jeszcze trudniej. – Nie ukrywamy, że w obecnych czasach nie jest łatwo zorganizować inicjatywę, która przynosiłaby wyjątkowe rezultaty. Wierzymy jednak, że za jakiś czas wszystko się unormuje i będziemy mogli wrócić do naszego naturalnego sposobu działania – podkreślają zgodnie.
Scenariusze awaryjne
Oczywiście przygotowani są także do dalszego działania w sieci.
– Może się okazać przecież, że nawet jeśli zostaną zniesione ograniczenia, ludzie nie będą zbyt chętni do udziału w bardziej masowych przedsięwzięciach – zwraca uwagę Karolina. – Na razie musimy po prostu cierpliwie czekać i mieć scenariusze awaryjne – dodaje. I tak też się dzieje. – Moi uczniowie już dziś rozpoczęli organizację kolejnego turnieju w bardzo popularne dziś gry, jak Fortnite czy Minecraft. Wierzymy, że będą się one cieszyły dużym zainteresowaniem – uzupełnia kapłan. W przyszłości Lepszy Elbląg planuje nagrać wideoklip, do udziału w którym zaprosił różnych elbląskich muzyków.
– Oczywiście byłby to klip charytatywny. Jeśli uda się to zrealizować, to oczywiście dochód chcielibyśmy przekazać pewnej rodzinie, która ostatnio bardzo ucierpiała – mówi ks. Główczyński. Innych planów też nie brakuje. – Gdyby doszło do „odmrożenia”, to wydaje się, że najbardziej realnym do zrealizowania z naszych wcześniejszych planów będzie przejazd rowerowy. W takim wypadku łatwiej zachować odstępy i wszelkie środki ostrożności – tłumaczą przedstawiciele stowarzyszenia. Lepszy Elbląg planuje także dzielić się wiedzą zdobytą podczas organizacji licznych wydarzeń. W planach jest nakręcenie filmu z podpowiedziami, jak organizować akcje charytatywne.
– Zaczniemy od akcji online, ponieważ teraz jest to na czasie i w zasadzie to jedyna możliwość. Jesteśmy bowiem przekonani, że pomaganie jest proste, tylko ludzie często nie wiedzą, jak się do tego zabrać. Będziemy się starali, na razie tylko przez internet, pokazywać, że nieść pomoc można w każdym miejscu. Potrzebujący są tak naprawdę wszędzie i jest ich mnóstwo. Niektórzy chcieliby pomóc, ale że nie wiedzą jak, to po prostu tego nie robią. Nic więc nie ulega poprawie. My chcemy radzić, jak to zmieniać – podsumowuje ks. Rafał. •
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się