– Akordeon jest instrumentem bardzo wszechstronnym, bogatym brzmieniowo i obdarzonym dużymi możliwościami wykonawczymi. Jednocześnie jest to instrument bardzo trudny do opanowania, bo ma wiele obliczy – uważa Robert Furs, akordeonista.
Agata Bruchwald: Co zafascynowało Pana w akordeonie?
Robert Furs: Przy jego dźwiękach właściwie dorastałem. Na akordeonie grali mój tata i wujek. Dość wcześnie, bo w wieku 6 lat, zacząłem edukację muzyczną. Była to podstawowa szkoła muzyczna i liceum muzyczne w Bydgoszczy. Później studia mistrzowskie w Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy i Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku na Wydziale Instrumentalnym Specjalność – Akordeon u prof. Elżbiety Rosińskiej.
Z pewnością ma Pan swoich mistrzów. Kogo mógłby Pan wymienić?
Z muzyki rozrywkowej francuskiego akordeonistę Richarda Galliano. A jeśli chodzi o muzykę klasyczną, to wzorem są Rosjanie, jak Władysław Zołotariow, który tworzył literaturę akordeonową, kilka sonat. Wykonuję jedną z nich – Sonatę nr 2. Polecam także zapoznanie się z twórczością i wykonawstwem Polaków, bo obok Rosjan jesteśmy znani z bardzo dobrych wykonań akordeonowych. Wszyscy wiemy, kim jest Marcin Wyrostek, a przecież mamy jeszcze kilku fajnych, ale mniej znanych akordeonistów. Jednym z nich jest Andrzej Czaja, wykładowca w Zespole Szkół Muzycznych im. Chopina w Pile. Mamy także wspaniałego kompozytora akordeonistę Bogdana Precza, którego dzieła publikowały włoskie i niemieckie wydawnictwa. Dzisiaj jego utwory są grane na międzynarodowych konkursach akordeonowych na całym świecie.
Jakie utwory najchętniej Pan gra?
Bardzo lubię grać muzykę klasyczną, a szczególnie utwory należące do oryginalnej literatury akordeonowej, ale także transkrybowane z innych instrumentów – klawesynu, gitary, fortepianu i innych. W repertuarze wykonawczym mam wiele utworów, a wśród nich „Asturię” Isaaca Albeniza, kompozycje naszego wspaniałego skrzypka Henryka Wieniawskiego i wielu innych kompozytorów... Akordeon jest instrumentem bardzo wszechstronnym, bogatym brzmieniowo i obdarzonym dużymi możliwościami wykonawczymi. Jednocześnie jest to instrument bardzo trudny do opanowania, bo ma wiele obliczy. Polscy słuchacze znają go z muzyki popularnej, a przecież to nie jest jedyny gatunek, jaki jest na nim wykonywany. Na akordeonie można zagrać i tango, i muzykę francuską, i jazz, a także utwory z muzyki klasycznej.
Czekamy na koniec pandemii, znoszenie obostrzeń. Z pewnością muzycy czekają na moment, kiedy będą mogli znów wyjść na scenę. Jakie ma Pan plany na najbliższą przyszłość?
Akordeon brzmieniowo zbliżony jest do organów. Pojawił się więc pomysł zagrania latem serii koncertów w kościołach w Elblągu i okolicy. Podpytałem znajomych księży, czy byłoby zainteresowanie takimi koncertami. Powiedzieli, że jak najbardziej. O szczegółach będę rozmawiał z proboszczami. Poza tym w tym roku otrzymałem Stypendium Kulturalne Prezydenta Miasta Elbląg i w ramach tego stypendium będę nagrywał płytę „IN TANGO”. Jeśli sytuacja pandemiczna pozwoli, np. 8 sierpnia zagram w duecie ze skrzypcami koncert muzyki filmowej w Pasłęckim Ośrodku Kultury.
Jak zachęciłby Pan osoby, które na co dzień nie słuchają muzyki wykonywanej na akordeonie, by zdecydowały się lepiej ją poznać?
Wbrew pozorom, ludzie kochają ten instrument. W 2018 r. w katedrze św. Mikołaja w Elblągu zagrał Marcin Wyrostek. Byłem na tym koncercie. Katedra była pełna, trudno było przejść. Myślę, że słuchaczy nie trzeba specjalnie zachęcać do przyjścia na koncert akordeonowy i gdyby taki miał się odbyć w moim wykonaniu, mam nadzieję, że zainteresowanie nim byłoby spore. Akordeon to bardzo ciekawy i wszechstronny instrument. Ma pełną paletę brzmień od najniższych basowych, po bardzo wysokie piccolo. Jest to instrument solowy, tak jak fortepian, na którym możemy zagrać wszystko.
agata.bruchwald@gosc.pl
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się