Udział w wydarzeniu zapowiedziało ponad 60. rzemieślników.
Wśród nich są kowale, szewcy, krawcy. Wielu z nich, żeby dotrzeć do Malborka, musiało pokonać wiele kilometrów.
Państwo Małgorzata i Marek przyjechali z Nowego Sącza. - Lubimy takie wydarzenia. Na jarmarkach spotykamy mnóstwo ciekawych ludzi i przy okazji uczymy się historii, bo każdy z nas ma wiedzę historyczną ze swojej dziedziny - opowiada pani Małgorzata.
Do ich stoiska zwiedzających przyciąga widok kołowrotka i wrzeciona. - Ukończyłam szkołę tkacką i tym się zajmuję - opowiada pani Małgorzata. Kołowrotek, na którym pracuje w Malborku, zrobił jej mąż. - To jest bardzo czasochłonne zajęcie, w ciągu dnia przędę 20 dag wełny, a na koc potrzebne jest jej 1,5 kg - przyznaje.
Pani Małgorzata ocenia, że obecnie jest bardzo duże zainteresowanie tkactwem. - Wracamy do tego rzemiosła. Prowadzę tego typu warsztaty i widzę, że jest nimi duże zainteresowanie. Ludzie chcą zdobywać wiedzę z tej dziedziny. Widać to było bardzo mocno w ubiegłym roku, gdy z powodu pandemii wiele miejsc było zamkniętych, ludzie mieli więcej wolnego czasu, wtedy to zaczęli na nowo uczyć się tkactwa - tłumaczy.
Jarmark trwa od 8 do 11 lipca na wałach von Plauena. Organizatorem wydarzenia jest Muzeum Zamkowe w Malborku.