– Pewnie na szlaku było trudno, pewnie było wiele momentów zawahania, ale dzisiaj, kiedy tu wchodziliście, mieliście radość w oczach – powiedział bp Wojciech Skibicki.
Modliłam się za dzieci i młodzież o łaskę wiary dla nich, bo myślę, że dziś to bardzo ważne – mówi Monika, która szła w grupie „Katedra-Północ” Elbląg. Jest nauczycielką, pracuje w szkole podstawowej. W tym roku pożegnała się z uczniami klasy VIII, której była wychowawczynią. Młodzi wiedzieli, że będzie o nich pamiętała w drodze do Matki Bożej. Nie zapomniała także o modlitwie za nauczycieli i rodziców swoich uczniów.
– Jestem pod wielkim wrażeniem młodzieży na tej pielgrzymce. Młodzież w naszej diecezji jest piękna – uważa. – Bardzo się cieszę, że tu jestem. Do domu wracam z nowymi siłami do dalszej pracy w szkole – zapewnia. Dla 16-letniej Wiktorii z grupy „Pomezania” Kwidzyn XXIX Elbląska Pielgrzymka Piesza była pierwszą, w której uczestniczyła. Jej przygoda z pielgrzymowaniem zaczęła się, gdy trafiła na spotkania młodzieżowej wspólnoty w parafii Miłosierdzia Bożego w Kwidzynie. Zaprosił ją na nie ks. Łukasz Ciepliński. – Pewnego dnia powiedział do mnie: „Wiktoria, idziesz na pielgrzymkę”. Zgodziłam się i zapytałam, czy on też pójdzie. Odpowiedział, że nie. „Czemu więc ja mam iść?” – ciągnęłam. „Idziesz, bo już cię zapisałem” – opowiada Wiktoria.
Ksiądz Łukasz przez kilka lat był przewodnikiem kwidzyńskiej grupy, w tym roku także przygotował jej wyjście. Nie mógł jednak wyruszyć z pielgrzymami, bo został administratorem parafii pw. Podwyższenia Krzyża w Słoneczniku. Wiktorii spodobał się panujący w trasie klimat. Ucieszyła się, że był czas na modlitwę i śpiew, ale też na zabawę. – W dni, kiedy trzeba było przejść 40 km, nie było łatwo, ale cieszę się, że udało mi się pokonać całą trasę – zapewnia 16-latka. Idąc, modliła się o zdrowie dla babci i pozostałych członków rodziny, a także życie wieczne dla dziadka. Z „Pomezanią” Kwidzyn wyruszyła także 15-letnia Tosia. – Szło mi się bardzo dobrze – mówi, dodając, że podjechać musiała tylko jeden etap. Jeszcze przed wyruszeniem do Częstochowy wiedziała, że pielgrzymka to coś dla niej, bo wcześniej szedł jej brat, chodzi także jej kuzyn. – Chciałam pogłębić swoją więź z Panem Bogiem – dodaje.
Na głęboką wodę
Kleryk Filip Budaj SDS pochodzi z Ukrainy, z obwodu zakarpackiego, z miasta Swalawa. Od 2010 r. w jego rodzinnej parafii posługują księża salwatorianie. Postanowił dołączyć do nich i rozpoczął formację w Wyższym Seminarium Duchownym Salwatorianów. XXIX EPP była pierwszą pielgrzymką długodystansową, w jakiej uczestniczył. Śmieje się, że od razu rzucił się na głęboką wodę, ale nie żałuje. Jest pewien, że weźmie udział w jeszcze niejednych takich rekolekcjach w drodze. – Gdy usłyszałem od przełożonych, że mam pójść pieszo na Jasną Górę, wiedziałem, że będzie mi się podobało, ale... nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak bardzo – mówi.
Jak wyjaśnia, ważne dla niego były przede wszystkim spotkania z ludźmi, których poznawał w trasie przez te dwa tygodnie. – Każda z tych osób ma swoją własną historię i niesie inną intencję. To niesamowite, że mogę być wśród nich. Jestem wdzięczny Panu Bogu za to, że przełożeni mnie tu skierowali – zapewnia. Najcięższy dla kl. Filipa był pierwszy dzień wędrówki, bo „później już jakoś poszło”. – Uważam, że jeśli wiem, w jakim celu idę, nie skupiam się na bólu. W trudnych momentach najbardziej pomagają rozmowy z drugim człowiekiem. Czasami, gdy widziałem, że komuś jest ciężko, podchodziłem i zagadywałem. Gdy inni widzieli, że mnie jest ciężko, robili tak samo. Pytanie: „Jak się brat czuje? Wszystko dobrze?” przywracało siły – zapewnia pielgrzym. Kleryk Filip, choć już od kilku lat mieszka w Polsce, nigdy wcześniej nie był na Jasnej Górze. Fakt, że zmierza do tronu Pani Jasnogórskiej, potęgował tylko jego radość.
To jest żywy Kościół
Pątnicy z diecezji elbląskiej – pielgrzymek pieszej i rowerowej – na Jasną Górę dotarli 11 sierpnia. Wspólnie uczestniczyli we Mszy św. w kaplicy Cudownego Obrazu, której przewodniczył bp Wojciech Skibicki. W homilii powiedział on, że patrząc na wchodzące grupy, widział żywy Kościół. – Pewnie na szlaku było trudno, pewnie było wiele momentów zawahania, ale dzisiaj, kiedy tu wchodziliście, mieliście radość w oczach. To żywy Kościół ludzi, którzy wiedzą, czego pragną, którzy mają w oczach błysk wiary, radość i nadzieję na to, że to wszystko, co w obecnym czasie wydaje się niełatwe, to wszystko, co wydaje się stłamszone, odżywa – mówił bp Skibicki.
Zwrócił uwagę, że pielgrzymi przynieśli ze sobą intencje – nie tylko swoje, ale także powierzone im przez innych – osoby z ich wspólnot parafialnych, jak i te spotkane na szlaku. – Tych wszystkich, którzy prosili o modlitwę, tych wszystkich, którzy chcieliby tutaj być z wami – powiedział biskup. – Dziękujmy dzisiaj z pełni serca za to, że tu jesteśmy – zachęcił bp Skibicki. Dodał, żeby po długiej wędrówce czy jeździe rowerem „pozwolić sobie na radość płynącą z przeżywania bliskości z Maryją, a zarazem bliskości z Jezusem, który jest na Jej kolanach”. XXIX Elbląska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę odbyła się pod hasłem: „Królowo Polski, przyrzekamy!”, a XXII Pielgrzymka Rowerowa Elbląg–Susz–Jasna Góra: „Daj mi usłyszeć swój głos” (PnP 2,14).
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się