W niedzielę odbyły się uroczystości odpustowe w sanktuarium Świętej Rodziny w Ryjewie.
Podobnie jak w minionych latach do sanktuarium przybyły pielgrzymki piesze z pobliskich parafii. Grupy wyruszyły ze Sztumu, Czernina, Starego Targu, Tychnów, Mikołajek Pomorskich, Postolina i sąsiedniej parafii pw. bł. Michała Kozala w Ryjewie.
Uroczystej Mszy św. przewodniczył ks. Mariusz Ostaszewski, proboszcz parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Jegłowniku. Zaproponował, żeby myślami cofnąć się o ponad dwa tysiące lat i w tym duchu zwiedzić miasteczko Nazaret. - Znajdziemy w tej mieścinie domek niewielki, skromny, z dachem płaskim, jak wszystkie prawie domki na Wschodzie. Choć ten domek na zewnątrz nie różnił się prawie niczym od innych, od pierwszych wieków chrześcijaństwa był przedmiotem czci wiernych, bo w tym domku mieszkał przez lat prawie trzydzieści Syn Boży, mieszkała Niepokalana Dziewica, Matka Jego, mieszkał św. Józef, głowa tej rodziny. Było to mieszkanie najświętszej na ziemi rodziny - mówił ks. Ostaszewski. Dodał, że obecnie ten domek znajduje się we Włoszech, na wzgórzach Loretto. Wierni obchodzą go na kolanach, a w środku kapłani z całego świata odprawiają Msze św.
– Są chwile w życiu, w których wiara z całą swoją rzeczywistością przemawia do człowieka, wnika w najgłębsze tajniki duszy. Takie chwile przeżywa się w domku loretańskim. Lecz prócz tych wrażeń, jakich się doznaje w tej najdroższej pamiątce, trzeba wiedzieć, że ten domek jest symbolem i obrazem, w moralnym znaczeniu, domu chrześcijańskiej rodziny, tego domu największego, którym jest Kościół św., i tego najmniejszego, którym jest rodzina chrześcijańska – wskazał kapłan.
W dalszej części homilii pytał, czym jest rodzina. – Są to przede wszystkim osoby, które łączą więzy krwi, a więc rodzice i dzieci. W tym znaczeniu rodzina jest kolebką, z której wywodzi się ludzkość. Bóg sam jest bezpośrednim twórcą rodziny. Gdy stworzył Adama i Ewę, błogosławił im i rzekł: "Rośnijcie i rozmnażajcie się i napełniajcie ziemię" (por. Rdz l, 28). Błogosławieństwo to spoczywa na rodzinie, bo jeśli jest jakieś dobro, to ono wychodzi z łona rodziny. Grzech popsuł świętość rodziny, bo wraz z nim wdarły się do niej następstwa grzechu, lecz Bóg nigdy rodziny nie opuścił. Wszystko się zmieniło, a rodzina trwa. Potop zniszczył cały świat, Bóg rodzinę zachował. Z łona rodziny wyrosły narody – kontynuował ks. Ostaszewski.
Kapłan zaznaczył, że „wielkie są dobra w rodzinie”. – Jest to ognisko czcigodne, święte, boskie prawie, bowiem w rodzinie wszystko otrzymaliśmy: najpierw życie, potem dach, który nas chronił, kolebkę, która nas grzała, mamę i jej pokarm, który nas żywił, oko, które nas doglądało, rękę, która nas prowadziła i pomagała stawiać pierwsze kroki. Z rodziny wzięliśmy jej ducha, serce, którym kochamy i bolejemy, radujemy się i żyjemy. Tu z piersi matki wyssaliśmy pierwsze początki wiary, na kolanach ojca uczyliśmy się: "Ojcze nasz, który jesteś w niebie..." – mówił.