Z okazji 500. "urodzin" Piekarczyka, na dużym ekranie można było obejrzeć filmy przygotowane specjalnie na ten jubileusz.
W tej legendzie nie ma smoków, nie ma też w niej czarów, nie występują tu żadne mityczne postacie, a jednak to ta opowieść jest najbardziej znaną z tych, które dotyczą Elbląga. Legendzie o Piekarczyku, bo o niej mowa, mogli się jeszcze raz lepiej przyjrzeć uczestnicy specjalnego spotkania pt. "Elbląg na dużym ekranie". Z okazji 500-lecia istnienia postaci Piekarczyka mieszkańcy mogli 6 października w kinie Światowid obejrzeć produkcje filmowe, które powstały właśnie specjalnie na ten jubileusz.
- Legend elbląskich jest całkiem sporo. Jednak to właśnie ta, o dzielnym czeladniku piekarskim, który odcinając łopatą linę podtrzymującą bramę miasta, spuścił ogromną kratę prosto na wkraczającego za mury dowódcę krzyżackiego, poważnie go raniąc i odcinając dostęp pozostałym rycerzom, jest najbardziej znana. Dlaczego? Dlatego, że to wszystko mogło wydarzyć się naprawdę - mówił prowadzący spotkanie, znawca dziejów Elbląga, Juliusz Marek.
Zapisy wydarzeń z 8 marca 1521 r. dotyczące próby podstępnego wdarcia się do miasta wojsk zakonu krzyżackiego są w kronikach opisane bardzo dokładnie. - Znamy nazwiska dowódców krzyżackich, znamy nazwiska zarządzających miastem, którzy zignorowali ostrzeżenia o możliwej krzyżackiej ofensywie, znamy nazwisko tego, który zdradził, a nawet znamy nazwisko teściowej ówczesnego burmistrza miasta... Nieznane jest tylko nazwisko tego bohatera, który miasto ocalił - zauważał J. Marek.
Tę informację wyjaśniamy w "Gościu Elbląskim" na 17 października.