O tym, jak w średniowieczu ujarzmiano tereny Żuław i Mierzei, dyskutowano dziś w Bibliotece Elbląskiej.
Jak to się stało, że Żuławy Wiślane i Mierzeja, mimo że były nieustannie doświadczane klęskami żywiołowymi, takimi jak powodzie czy sztormy, tak mocno przyciągały nowych osadników już od wczesnego średniowiecza, do tego stopnia, że aż stały się jednym z najbogatszych regionów? Na to pytanie starał się odpowiedzieć prof. Wiesław Długokęcki w ramach spotkania w „Wirtualnej Regiotece”, które 30 listopada zorganizowała Biblioteka Elbląska. Odbywało się ono pod hasłem: "Ujarzmianie świata przyrody, czyli o średniowiecznym zagospodarowywaniu Żuław i Mierzei", a poprowadził je Radosław Kubus.
- W ostatnich latach coraz bardziej rośnie zainteresowanie obszarem Żuław i Mierzei. Nadal jednak wiemy stosunkowo niewiele na temat tego unikalnego obszaru. Szczególnie początki jego zagospodarowywania owiane są tajemnicą - zaznaczał na wstępie R. Kubus. - Żuławy i Mierzeja Wiślana to teren, który dla jednych stawał się obiektem zamiłowania, a wśród innych budził grozę. To spotkanie jest jednak poświęcone tym pierwszym - dodał.
Jak podkreślał prof. Długokęcki, ten teren dziś przyciąga badaczy. - Od zawsze było to pogranicze, więc wiele tu się działo. A przy tym ziemie były wyjątkowo żyzne. Oznacza to, że dla prowadzenia działalności gospodarczej nie potrzeba było ponosić jakiś większych wydatków czy inwestycji. Pastwiska, łąki, pola, uprawy to wszystko funkcjonowało tutaj bardzo dobrze - mówił badacz.
- I choć panujące tu warunki należały do bardzo trudnych, to jednak już od samego początku osadnictwa na tych ziemiach było to osadnictwo stałe. Ludzie, którzy tu przybywali, już tych terenów nie opuszczali - wskazywał prof. Długokęcki.
Ciąg dalszy artykułu w "Gościu Elbląskim" na 12 grudnia.