Świąteczne drzewka zdobiono świeczkami, jabłkami, pierniczkami…
Nawiązując do wiersza „Choinka” Juliana Tuwima „Wszechświat stał w pokoju/ Świąteczną choinką” ks. Józef Naumowicz w książce „Historia świątecznej choinki” tłumaczy: „istotnie drzewko może być »wszechświatem« sensów, symboli, obyczajowego kolorytu, a także ziemskich i nieziemskich mocy, radości i nadziei”. Kapłan zwraca równocześnie uwagę, że wiele mogą sugerować pachnące igliwiem zielona jodła, sosna, świerk, które na święta wnosi się do naszych pokoi, stawia u ich stóp szopkę.
Zagościła w polskim domu
Felicja Gosieniecka w 1926 roku w „Choince polskiej” pisała, że „drzewko wigilijne przybyło do nas od zachodniego sąsiada Niemca”, ale „dziwnie prędko zyskało prawo obywatelskie w domu polskim”. Początkowo drzewko to zaczęło pojawiać się w Warszawie i Gdańsku. W źródłach spotkać można informację, że najpierw przyjęło się w środowisku mieszczańskim i inteligenckim.
Etnografów tradycja ta absorbuje do dziś, łączy w sobie bowiem wiele wątków. – Z jednej strony ukazuje siłę drzewa jako idei osi świata, a z drugiej jest bardzo mocnym nawiązaniem do idei chrześcijańskich. Bardzo zafascynowała mnie książka księdza Naumowicza, była dla mnie odkrywcza – mówi Wioleta Rudzka z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu. Przypomina, że przez lata strojenie choinki traktowano jako tradycję bez specjalnych treści. – Teraz widzę, że ten zwyczaj jest przepełniony symboliką. Jeśli spojrzymy na tę tradycję w sposób symboliczny, zobaczymy dwa drzewa, które rosły w raju – drzewo poznania i drzewo życia. Jest to niesamowite – opowiada.
Wioleta Rudzka, streszczając historię choinki, zwraca uwagę na prace etnografa Emila Schnippela. Dowiadujemy się z nich, że powszechnie uważano, iż choinka w Prusach Wschodnich i Zachodnich pojawiła się ok. 1820 roku. Popularność zyskiwała powoli. Badacz dotarł także do zapisów świadczących o tym, że już na przełomie XVIII i XIX wieku z okazji świąt Bożego Narodzenia hrabia Carl Ludwig Alexander zu Dohna-Schlodien (1758–1838) i jego małżonka Ernestine Wilhelmine każdego roku zdobili choinki ozdóbkami i prezencikami dla dzieci oraz dorosłych właścicieli ziemskich ze wsi Dobry, Wilczęta i Gładysze koło Pasłęka. Z przekazu etnografa dowiadujemy się, że nie jest wykluczone, iż małżeństwo zwyczaj ten poznało w środkowych Niemczech, a kultywowało go na terenach, które zamieszkiwało. Jako ciekawostkę warto dodać, że hrabia każdego roku wydawał samodzielnie drukowane książeczki z pieśniami i wierszykami.
Przystrajano piernikami
Ksiądz Władysław Łęga w dziele „Ziemia malborska. Kultura ludowa” opisuje zaś, że przed laty choinkę przystrajano świeczkami, piernikami, jabłkami, posrebrzanymi orzechami i różnymi świecidełkami. Robiono to Wigilię Bożego Narodzenia. „Nie znają więc wieczerzy wigilijnej, ani obdarowywania się w wigilię. Dzieci zaś ustawiają w wigilię wieczorem talerze, oczekując, że gwiazdka im w nocy coś włoży. Tą gwiazdką jest matka, która każdemu dziecku wkłada do talerza późnym wieczorem orzechy, pierniki, jabłka, cukierki oraz jakąś zabawkę. Służba otrzymuje podarek w formie sukni, części odzieży, orzechów i pierników. Dzieci niegrzeczne straszy się, że im »gwiazdka włoży rózgę«” – czytamy. Specjałem w okolicach Malborka pieczonym na święta Bożego Narodzenie były „fefernuski”, czyli małe pierniczki w owalnym kształcie, zrobione z mąki zmieszanej z syropem.
Podobnymi smakołykami przed laty częstowano chłopców, którzy w okolicach Elbląga w Boże Narodzenie chodzili od domu do domu z drzewkiem jodłowym i zapalonymi świeczkami. Stawali wokół choinki i śpiewali kolędy. Jak możemy dowiedzieć się z pochodzącej z 1925 roku publikacji „Die Geschichte des Landkreises Elbing” E.G. Kerstana, w podziękowaniu częstowano ich wspomnianymi ciastkami i alkoholem.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się