W Muzeum Stutthof odbyła się konferencja o Polskim Państwie Podziemnym, z udziałem badaczy z całego kraju.
Muzeum Stutthoff wraz z Instytutem Pamięci Narodowej zorganizowały dziś konferencję pt. „Organizacje Polskiego Państwa Podziemnego na Pomorzu: Studia przypadków”. Spotkanie, w którym wzięli udział historycy z całej Polski zorganizowano w związku z 80. rocznicą przekształcenia Związku Walki Zbrojnej w Armię Krajową, które miało miejsce 14 lutego 1942 roku.
W zgodnej ocenie prelegentów dzisiejsza konferencja to wyjątkowo cenne wydarzenie. – Jest tak choćby z tego powodu, że poziom wiedzy w społeczeństwie, a także wśród dziennikarzy, a nawet historyków na temat działalności Polskiego Państwa Podziemnego jest wciąż bardzo niski – zauważył dr hab. Waldemar Grabowski.
W czasie dzisiejszej konferencji badacze skupiali się w szczególności na działalności podziemia na Pomorzu. – Tego co nazywamy zwyczajową partyzantką leśną, było na tych terenach bardzo mało – wyjaśniał dr hab. Grzegorz Berendt. – Wynikało to nie tylko z tego, że terror nazistów na tym terenie był ogromny, ale także z tego, że mówiąc trywialnie – gdzie w tych pomorskich zagajnikach mogłyby się schronić oddziały liczące 200 lub 300 żołnierzy – dodał.
Jak podkreślał z kolei prof. Bogdan Chrzanowski, niemiecki terror sprawił także to, że większość kierownictwa pomorskich struktur podziemnych mieściła się w Warszawie. – Życie Polaków tutaj to była prawdziwa gehenna. Nie można było przecież nawet mówić po polsku. Łatwo więc wyobrazić sobie, jak mocno utrudniona była jakakolwiek działalność konspiracyjna – mówił.
Ciąg dalszy artykułu w "Gościu Elbląskim" na 27 lutego.