To nie jest jednorazowy odruch.
Różnorodność form pomocy przygotowywanej przez polskie parafie dla uchodźców z Ukrainy jest trudna do przeliczenia. Nie inaczej jest w diecezji elbląskiej. Zbiórki do puszek, które odbyły się w niedzielę poprzedzającą Wielki Post oraz w Środę Popielcową, były wyjątkowo hojne. Ponadto także wiele parafii urządziło zbiórki materialne niezbędnych produktów dla osób uciekających przed wojną oraz tych, którzy przeciwstawiają się rosyjskiej agresji.
Tak było choćby w parafii Matki Bożej Królowej Świata w Kisielicach. „Nie tylko my jesteśmy pod wrażeniem waszej odpowiedzi na prośbę o pomoc dla Ukrainy, szczególnie dla dzieci. Ważne jest to, jak w obliczu tragedii potrafimy się wszyscy zjednoczyć” – napisali prowadzący parafię księża pallotyni. Jak podkreślają, inicjatywa to cały tydzień wytężonej pracy, wiele godzin przy zbieraniu, pakowaniu, opisywaniu darów. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie zaangażowanie wolontariuszy, zwłaszcza Caritas i Stowarzyszenia Pod Tęczą. Jednocześnie wyjaśniają, że nie jest to jednorazowa akcja. Dwa transporty darów, które już przekazano, trafiły do Charkowa i Kijowa.
Podobnie jest w dziesiątkach innych parafii naszej diecezji. Są też takie wspólnoty, które przyjmują u siebie uciekinierów. Tak jak choćby parafia Zesłania Ducha Świętego z Malborka. Tam na terenie domu zakonnego znalazło schronienie 70 osób z Ukrainy. Ponadto ks. Leszek Kromka, proboszcz parafii, zorganizował również schronienie w prywatnych mieszkaniach parafian. W sumie przygotowano ok. 200 miejsc dla poszkodowanych w rosyjskiej napaści.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się