Marija z Lwowa i jej dzieci znalazły bezpieczne schronienie w Żelichowie na Żuławach.
Marija i Nazar z Lwowa wraz z dwójką swoich dzieci dotarli do Żelichowa na Żuławach ok. godz. 4 nad ranem. Schronienie na najbliższy czas znaleźli w tamtejszej greckokatolickiej parafii św. Mikołaja pod dachem ks. Pawła Potocznego. - Jest to dla nas ogromne szczęście, że się tu znaleźliśmy. W szczególności zaś to, że bezpieczne są nasze dzieci, i że mogą się beztrosko bawić - mówią z ulgą Marija i Nazar.
- Kiedy przyszedł 24 lutego 2022 wiedzieliśmy, że ludzie będą uciekać przed wojną, i że dotrze do nas prawdziwa fala uchodźców, i jakoś trzeba będzie ich przyjąć. A my jako wspólnota greckokatolicka, jako Ukraińcy z pochodzenia, wiedzieliśmy, że tej pomocy będziemy po prostu musieli udzielić - mówi ks. Potoczny.
Uciekający przed wojną, którzy znaleźli schronienie w Żelichowie są wzruszeni tym jak ich przyjęto. - To była naprawdę długa i wyczerpująca podróż, a przyjęto nas w takich warunkach, że odbiera mowę - mówi Nazar. - Tu jest naprawdę pięknie. Można wyjść z domu i pospacerować. Dzieci mogą się w spokoju i bezpiecznie pobawić. Okazuje się, że takie proste rzeczy mogą być niebywałym luksusem - podkreśla Marija. Nad radością ze znalezienia bezpiecznej przystani, pojawiła się jednak doza smutku. Jeszcze tego samego dnia wieczorem Nazar musiał bowiem wracać na Ukrainę.
Ks. Paweł zauważa, że nie trzeba dziś jechać na Ukrainę, aby zobaczyć jakie jest okropieństwo wojny. - Wystarczy wziąć telefon i zobaczyć ścierające się ze sobą armie. Choć jest ona już obecna w naszym domu, to chyba wielu z nas traktuje ją trochę jak film. Patrzymy na nią z pewnej perspektywy, z oddalenia, z bezpiecznych domów. Ale myślę, że powinniśmy sobie zdać sprawę, że to nie jest film, to nie jest gra komputerowa - podkreśla.
Całość artykułu w Gościu Elbląskim na 20 marca.