Zorganizowali festyn dla uchodźców, którzy przebywają w Ośrodku Wypoczynkowo-Szkoleniowym "Wiking" w Jantarze.
Fabryka Dobra to jedno z elbląskich stowarzyszeń, które włączyło się w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Gdy tylko pojawiała się taka potrzeba, osoby z nim związane zaczęły organizować polsko-ukraińskie dni otwarte i zapraszać mamy po buty, ubrania, zabawki. Rzeczy te odbierać mogą w siedzibie Fabryki Dobra, która znajduje się przy ul. Saperów 14c w Elblągu.
Kilkanaście dni temu, przeglądając informacje zamieszczane w internecie, dowiedzieli się, że w Ośrodku Wypoczynkowo-Szkoleniowym "Wiking" w Jantarze przebywa duża grupa uchodźców. Osoby z ośrodka czekają na darczyńców, bo potrzeb jest bardzo wiele. Obecnie przybywa tam 350 osób.
Panie z Fabryki Dobra zapakowały dwa samochody i pojechały z darami do Jantaru. Później jeszcze raz tam wróciły, a zawiozły żywność, środki czystości, ubrania, buty.
Spontanicznie zrodził się także pomysł, żeby zorganizować festyn. - Chciałyśmy, żeby dzieci mogły się wspólnie pobawić, a mamy usiąść, porozmawiać przy kawie i cieście - mówi Katarzyna Kamińska-Kozioł, prezes Stowarzyszenia "Fabryka Dobra".
W organizację festynu, który odbył się w sobotę 26 marca, włączyło się wielu wolontariuszy. Były to osoby związane z Fabryką Dobra, uczniowie i nauczyciele Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 w Elblągu, panie ze Stowarzyszenia Rodzin Wojskowych, przedszkola w Łęczu i Pasłęku, które przekazały słodkości i niezbędne rzeczy. W festyn włączyło się także wiele osób prywatnie, które np. upiekły ciasto.
- Super, że byli z nami tłumacze, zaprzyjaźnione osoby, które znają język ukraiński - podkreśla pani Katarzyna. Dzięki temu opis wszelkich zabaw, animacji, do udziału w których zaproszeni byli najmłodsi, był tłumaczony na język ukraiński. W organizację festynu włączyły się także mamy z Ukrainy. Zadbały o to, by dzieci bawiły się przy piosenkach, których słuchały w domu.
- Najmocniejszym akcentem spotkania był moment, kiedy panie poprosiły o odśpiewanie hymnu Ukrainy, część osób włączyło się w śpiew. Zapanowała wówczas absolutna cisza - opowiada pani Katarzyna.