Reklama

    Nowy numer 11/2023 Archiwum

Ta myśl była żywa długie lata

Bliski koniec przekopu Mierzei Wiślanej prowokuje dyskusje o logistyce i możliwościach, które się otwierają przed miejscowością.

Obecny rok jest w Elblągu celebrowany jako „Rok tradycji morskich Elbląga”. Kolejną z inicjatyw, które przypominają o związkach miasta z Bałtykiem, była konferencja, która odbyła się 26 maja w Bibliotece Elbląskiej. Badacze i eksperci wzięli udział w debacie pt. „Tradycje morskie Elbląga II”.

Panel otworzył prezydent miasta Witold Wróblewski. – Pamiętam, że już ponad 30 lat temu pojawił się pomysł, aby Elbląg powrócił na mapę miast morskich. Jestem dziś niezmiernie radosny z tego powodu, że powoli staje się to rzeczywistością – mówił na wstępie konferencji. Jak podkreślał włodarz miasta, stało się to możliwe dzięki pracy wielu naukowców i ludzi, którzy sprzyjali idei. – Włożone zostało mnóstwo energii, aby port w Elblągu mógł znów działać. A jako Elbląg zawsze kibicowaliśmy temu, by nasze miasto miało otwarty dostęp do Morza Bałtyckiego – mówił. Kończący się właśnie przekop Mierzei Wiślanej w oczywisty sposób taką możliwość otwiera. – Zaczynają się więc już dziś różnorodne dyskusje o logistyce, o tym, jakie statki będą mogły wpływać, jakie umowy zawierać i wiele innych. To wszystko sprawi, że nasz port ponownie zacznie się rozwijać – uważa prezydent Wróblewski.

W czasie konferencji elbląski archeolog Marek Jagodziński przypomniał, że tradycje handlu morskiego na tych terenach sięgają nawet VIII wieku naszej ery, kiedy rozwijała się tu wikińska osada Truso. Z kolei prof. Wiesław Długokęcki przypomniał średniowieczną historię Elbląga jako portu nieustannie rywalizującego z Gdańskiem. – Spór o wody Wisły trwał z Gdańskiem setki lat i niestety Elbląg rzadko kiedy wychodził zwycięsko – mówił prelegent. Przypomniał, że niemal od samego początku swojego istnienia Elbląg musiał zabiegać o uzyskanie odpowiednio głębokiego toru wodnego, tak aby mogły do miasta wpływać jak największe statki. – Rzeka Elbląg ulegała stałemu zapiaszczaniu i zanieczyszczaniu, toteż regularnie trzeba było prowadzić prace pogłębiające – wyjaśniał badacz.

Dzięki takim zabiegom elbląski port mógł gościć coraz większe jednostki. – Do połowy XVI wieku z zapewnieniem żeglowności radzono sobie w Elblągu bardzo dobrze. Mogły tu z powodzeniem wpływać statki pełnomorskie – wyjaśniał z kolei prof. Andrzej Groth, znawca dziejów Elbląga. To właśnie wtedy pojawiły się pierwsze projekty przekopu Mierzei Wiślanej, które pomogłoby w rozwoju miasta. – Z drugiej strony cła, które pobierano w Cieśninie Piławskiej, sprawiły, że coraz trudniej było konkurować z Królewcem i Gdańskiem – dodawał.

Prawdziwą zapaść w tej materii przyniosła jednak wojna polsko-szwedzka, zwana powszechnie potopem. – Jej przebieg oraz następstwa doprowadziły do tego, że Elbląg oraz cały region mocno zubożały. W związku z tym miasta nie było stać na regularne przeprowadzanie kosztownych prac pogłębiarskich. – W tamtym czasie głębokość kanału żeglownego wynosiła zaledwie ok. 1 metra, co jeszcze bardziej utrudniało dostarczanie towarów do miasta i hamowało rozwój – opowiadał prof. Groth. Do czasu rozbiorów Elbląg jako polskie miasto wracał do projektu przekopu jeszcze trzykrotnie, niestety bezskutecznie. – I choć przez setki lat przekop nie powstawał, to myśl o nim przez ten cały czas była nieustannie żywa – podsumowywał badacz.

Otwarcie kanału żeglugowego łączącego Zalew Wiślany z Morzem Bałtyckim zaplanowano na 17 września tego roku. Na odblokowanie pełnych możliwości elbląskiego portu przyjdzie jednak jeszcze trochę poczekać, gdyż kluczowe dla niego inwestycje, czyli modernizacja rzeki Elbląg i pogłębienie toru wodnego, mają się zakończyć w 2023 roku.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy