Choć szanse na to, że uda się dołączyć do synów, były niewielkie, pani Aleksandra wytrwale modliła się o cud.
Był 24 lutego br. O godzinie 7 rano do Aleksandry Pisak zadzwonił syn i powiedział: „Mamo, u nas wybuchają bomby, zaczęła się wojna!”. Synowie pani Aleksandry, 16-letni Ostap i 14-letni Nazariy, byli w domu w Ukrainie, w regionie karpackim – ona zaś w Moskwie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.