Ludzie ze zniszczonego kraju pomogli mu odkryć dumę ze współtworzenia Kościoła. Teraz on pomaga im odbudowywać ich kraj.
Andrzej Ochał jest żołnierzem, w latach 2005–2010 służył w Legii Cudzoziemskiej, kilka lat temu związał się z fundacją Orla Straż.
– W 2016 roku znalazłem się na dość dużym zakręcie życiowym, musiałem poukładać sobie wszystko w Polsce. Poważnie zastanawiałem się nad powrotem do francuskiego wojska, rozważałem też wyjazd w świat z karabinem. Wtedy przez przypadek natrafiłem na informację o Bartku Rutkowskim i Orlej Straży – mówi. Orla Straż pomaga chrześcijanom z Iraku, którzy zmagali się z terrorem ISIS, odbudować ich świat sprzed wojny. Andrzej Ochał swoją współpracę z fundacją rozpoczął od zorganizowania w Prabutach, gdzie mieszka, zbiórki pieniędzy na rzecz chrześcijan z Bliskiego Wschodu.
Pielgrzymka do Iraku
Orla Straż daje narzędzie pracy tym, którzy wszystko stracili. – Dowiadujemy się, że mężczyzna, który mieszka w namiocie w obozie dla uchodźców, jest z zawodu ślusarzem. Pytamy go, czego potrzebuje, żeby znów móc otworzyć działalność. Wymienia wiertarkę, szlifierkę itd. Kupujemy mu taki zestaw i przekazujemy go. Podobnie dajemy narzędzia pracy fryzjerom, piekarzom, sklepikarzom – kupując towar na start. W Iraku żyją ludy pasterskie, którym terroryści wybili stada zwierząt. Nabywamy więc dla nich zwierzęta, a oni już wiedzą, co mają dalej robić. Nie trzeba im tłumaczyć, jak mają żyć i pracować – tłumaczy A. Ochał, podkreślając, że na blisko sto tego typu projektów tylko dwa zakończyły się niepowodzeniem. – To pokazuje ich skuteczność i fakt, że można tych ludzi obdarzyć zaufaniem – zaznacza. Do Iraku A. Ochał pojechał w 2018 roku, by przygotować reportaż książkowy. Powstała wówczas publikacja „Orla Straż. Kiedy świat udaje, że nie widzi”. – Bliski Wschód nie jest taki, jak się go przedstawia w amerykańskich filmach. Z Iraku wróciłem jako inny człowiek – zapewnia. Ogromny szacunek wzbudziła w nim mentalność ludzi tamtych terenów, głównie chrześcijan i jazydów. – Poznałem osoby, które o to, w co wierzą, są w stanie walczyć, bez wahania chcą za swoje wartości oddać życie. Zawsze szanowałem taką postawę. Tam poznałem ludzi, wśród których chciałbym funkcjonować. Wyjazd do Iraku okazał się dla mnie pielgrzymką religijno-kulturową – wyznaje.
Zaszczytne żebractwo
Po powrocie z Iraku poczuł się częścią Kościoła. Choć, jak mówi, z Panem Bogiem pogodził się w 2007 roku, to znacznie później odkrył wewnętrzną dumę z tego, że współtworzy wspólnotę chrześcijańską. Dawniej wydawało mu się, że Kościół to instytucja, która jest hamulcem zatrzymującym nasz rozwój. Do Francji wyjechał w 2005 roku. Zderzenie z tym krajem szybko go wyleczyło z postępowości i nowoczesności. – Służąc we francuskim wojsku, porównując różne sposoby bycia żołnierzy Legii Cudzoziemskiej i kultur, jakie reprezentowali, zacząłem doceniać nasz polski konserwatyzm – przyznaje. – Moje przesłuchanie rekrutacyjne do Legii Cudzoziemskiej prowadził Polinezyjczyk. Zapytał mnie między innymi o wyznanie. Powiedziałem, że jestem ateistą. Spojrzał na mnie i powiedział: „Nie możesz być ateistą. Polak nie może być ateistą” – opowiada. Andrzej Ochał jest aktywny w lokalnej społeczności. Był radnym, kandydował na posła RP, pracuje z młodzieżą. W lipcu uczestniczył w obozie surwiwalowym organizowanym przez parafię w Rodowie. Podkreśla, że Irakijczycy chcieliby, żeby świat się dowiedział, co tam się stało, i by mogli odbudować to, co zabrała im niesprawiedliwa wojna. – Każda wojna jest okropna, a niesprawiedliwość tej konkretnej powoduje, że ludzie w Iraku mają ogromny żal do świata zachodniego. Według nich gdyby Zachód chciał, nie dopuściłby do tej wojny. Mówimy o ropie, że to czarne złoto, a dla nich to jest czarne przekleństwo. Gdyby nie ropa, żyliby w spokoju – sądzi. – Sporo ludzi w Europie, także w Polsce, nie zdaje sobie sprawy, że do niedawna w Iraku żyła liczna społeczność chrześcijan. Oni byli elitą społeczeństwa – podkreśla. – Orla Straż daje możliwość przekazania chrześcijanom w Iraku dobra płynącego od Polaków. My jesteśmy tylko pośrednikami. Nie traktuję czasu spędzonego na żebractwie jako poświęcenia. Chcę wesprzeć tych ludzi. Dla mnie jako Polaka, patrioty, żołnierza to zaszczyt – zaznacza.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się