Nowy numer 38/2023 Archiwum

Czysty jak anioł

Od dawna nosił na szyi krzyżyk, zna modlitwę „Ojcze nasz”. Nie chciał już dłużej zostawać na krześle, gdy inni przystępowali do Komunii św.

Kiedy do sakramentu przystępuje osoba dorosłam, kapłan pyta, o co prosi Kościół Boży, a ona odpowiada, że o wiarę. Właśnie to pytanie: „Marcinie, o co prosisz Kościół Boży?” usłyszał 6 listopada w czasie niedzielnej Eucharystii jeden z mieszkańców Domu dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta w Elblągu. Bo wiara daje życie wieczne. Pan Marcin do elbląskiej placówki przy ulicy Nowodworskiej 49 po raz pierwszy trafił w 1996 roku, obecnie to jego piąty pobyt w tym miejscu. Choć nie był ochrzczony, przebywając tu, uczestniczył w Eucharystiach.

– Zawsze wiernie przychodził na Msze św. – podkreśla s. Aleksandra, nazaretanka, matka chrzestna pana Marcina. – Wszyscy przystępowali do Komunii św., a ja musiałem siedzieć na krześle. To trzeba było zmienić – mówi mężczyzna. Siostra Aleksandra posługuje w Ośrodku Wsparcia i Interwencji Kryzysowej, pracuje z kobietami. Do kaplicy pobliskiego domu dla bezdomnych przychodzi na Eucharystie. Co pewien czas słyszała od pana Marcina, że nie jest ochrzczony, nie przyjął I Komunii św., a bardzo chciałby przystąpić do sakramentów. Siostra postanowiła mężczyźnie w tym pomóc. Poinformowała o tym ks. Łukasza Sołtysiaka i zaczęły się nauki katechumenatu.

Pan Marcin ma 41 lat, wychowywał się w domu dziecka. Pięć lat temu został napadnięty, dotkliwie pobity i okradziony. Do pełni zdrowia nigdy nie powrócił. Rozpoczynając przygotowania, powiedział siostrze, że z powodu tamtych zdarzeń ma problem z zapamiętywaniem nowych informacji. Siostra Aleksandra nie wymagała od niego, żeby czegokolwiek uczył się na pamięć – przy czym modlitwę „Ojcze nasz” pan Marcin zna i od dawna się nią modli. Siostra Aleksandra przyznaje równocześnie, że kiedy rozmawiała z mężczyzną o sprawach wiary, była przekonana, że rozumie ich znaczenie. – Chodziło mi o to, żeby pan Marcin zrozumiał różnicę między zwykłym chlebem a chlebem eucharystycznym – podkreśla siostra. Ważne było także, żeby wiedział, na czym polega chrzest. By był świadomy, że jest to przyjęcie do Kościoła i pozbycie się grzechu pierworodnego.

– Pan Marcin był szczęśliwy, kiedy powiedziałam mu, że od momentu chrztu będzie czyściutki jak biała kartka. Ucieszył się, bo jak powiedział: „W przeszłości różne rzeczy robiłem, a teraz to wszystko jest wymazane. Jestem czysty jak anioł” – opowiada siostra. Pan Marcin od dawna na szyi nosi krzyżyk, a w dniu chrztu otrzymał medalik z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego. Zaznacza, że po przyjęciu pierwszego sakramentu coś się w jego życiu zmieniło, poczuł się dowartościowany.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast