Tę zagadkę udało się rozwikłać dopiero całkiem niedawno.
Sprawa miejsca pochówku Mikołaja Kopernika zajmowała badaczy niemal przez pięć wieków. O tym jak rozwikłano tę zagadkę, opowiadali prelegenci konferencji pt. „Tajemnice katedry we Fromborku”, która odbyła się w elbląskim Ratuszu Staromiejskim 17 marca.
Mirosław Kowalski, elbląski przewodnik, zauważał, że Mikołaj Kopernik zmarł w zasadzie anonimowo. – Już w kilka lat po jego śmierci mało kto pamiętał, gdzie dokładnie spoczął astronom. Dopiero 38 lat później biskup Marcin Kromer ufundował epitafium dla Kopernika, które umieszczono na jednym filarów katedry – opowiadał.
Potop szwedzki i niemal doszczętne splądrowanie fromborskiej świątyni sprawiły, że ślady po miejscu pochówku słynnego badacza zaginęły. Dopiero około 1973 roku jako najbardziej prawdopodobne miejsce wskazano drugi filar. Tam też ustawiono popiersie Kopernika i upamiętniającą go tablicę.
Kolejne prace podjęte zostały z inicjatywy ks. Jacka Jezierskiego, dzisiejszego biskupa diecezji elbląskiej. Impulsem do nich był fakt, że przez całą swoją posługę kanonicką Mikołaj Kopernik związany był z ołtarzem Świętego Krzyża, który znajduje się przy filarze czwartym, tuż obok bocznego wejścia do katedry, a nie przy filarze drugim. W roku 2004 rozpoczęły się poszukiwania. Wydobyte szczątki zbadali nie tylko archeolodzy, ale także antropolodzy, biegli z dziedziny kryminalistyki i genetycy. Rozstrzygające okazały się badania DNA. Znaleziono bowiem daleko idącą zgodność materiału genetycznego z zębów odnalezionego mężczyzny z DNA włosów, które zachowały się na jednej z książek należących do Mikołaja Kopernika, przechowywanych w Szwecji.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się