Ciepły posiłek, ciepłe słowo

Posługa w jadłodajni to nie tylko wydawanie posiłków czy dbanie o porządki. - Często jesteśmy tu także jako "terapeuci" - tłumaczy pan Tomasz.

Codziennie wydają posiłki co najmniej setce ludzi. - Zapisanych na liście mamy 90 osób - mówi Tomasz Szwajkowski, kierownik jadłodajni Caritas przy ul. Zamkowej w Elblągu. - Ale zazwyczaj przychodzi ok. 120 i nikt nie odchodzi głodny.

- A że zima jest w tym roku dość sroga, to ta liczba jeszcze wzrasta - mówi drugi z wolontariuszy jadłodajni Bogdan Mikulski. - Do tego należy doliczyć także "piechurów", czyli osoby z innych miast, które też zaglądają w nasze progi w poszukiwaniu ciepłego posiłku. To oznacza, że wydajemy codziennie około 150 ciepłych porcji.

- Nasz dzień zaczynamy o ósmej rano od uprzątnięcia po wczorajszym. Mycie stołów, podłóg, sprzątanie łazienki. Wszystko musi być czyściutkie jak w domu - mówi pan Tomasz. Niektórzy dziwią się, że panowie posługujący przy jadłodajni z taką pieczołowitością dbają o czystość. - Bo niby, że jak u nas stołują się najbiedniejsi i bezdomni to ma już być brud? - pyta retorycznie pan Bogdan.

Tuż po zakończeniu sprzątania do jadłodajni przywożone są obiady, które wolontariusze muszą przygotować do wydania.

- Posiłki wydajemy od godziny 11.30 do 13.30 - wyjaśnia pan Bogdan, "kucharz". W pierwszej kolejności jedzenie otrzymują wszyscy zarejestrowani przy stołówce Caritas, potem - pozostali. - Są też np. osoby, które przychodzą o 13.15 z pojemnikami na obiady. Wówczas staram się rozdysponować im to wszystko, co zostało - mówi pan Tomasz.

Do zadań wolontariuszy jadłodajni należy również dopilnowanie porządku na stołówce. - Przede wszystkim musi panować dyscyplina - przyznaje pan Tomasz. Mówi, że ma kilka sposobów na wyegzekwowanie pożądanego zachowania. - Tu nawet nie chodzi o podniesienie głosu czy krzyk, ale o reakcję w odpowiedniej porze tak, aby zdążyć uniknąć incydentu.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..