Nowy numer 13/2024 Archiwum

Trochę asfaltem, trochę wśród pajęczyn

- Jeszcze chwila, a skończy się nasza pielgrzymka. Wydaje się, że za rogiem zobaczymy kopułę bazyliki watykańskiej - mówi ks. Andrzej Preuss.

- A póki co definitywnie skończyły się Alpy, wszystko stało się płaskie i zaczęła się roślinność śródziemnomorska. Spotykamy wielkie platany, bananowce, kiwi, brzoskwinie, figi...

Dzień X pieszej pielgrzymki księży Andrzeja Preussa i Grzegorza Puchalskiego do Rzymu to licząca 36 kilometrów droga z Gropello Cairoli przez Pawię do Belgioioso. - Wyszliśmy bardzo wcześnie - o 5.30, ponieważ upały są trudne do zniesienia, a trudno było podarować sobie zwiedzanie Pawii - uroczego miasta z ponad dwutysiącletnią historią - mówi ks. Grzegorz.

- Idziemy trochę asfaltem, a później znaki prowadzą wzdłuż rzeki Ticino, zadrzewionym terenem rekreacyjnym. Zdaje się, że wszystkie pająki Europy postanowiły rozciągnąć pajęczyny w poprzek ścieżki. A owady zamiast w nie wpadać czekały na nas. Wyszliśmy stamtąd jak mumie w trzech czwartych zjedzone przez zajadłe bestie - śmieje się ks. Andrzej.

To w Pawii znajdują się doczesne szczątki św. Augustyna z Hippony, wielkiego doktora i ojca Kościoła. Pierwsze więc kroki pielgrzymi skierowali do kościoła, w którym umieszczone są relikwie. - Modliliśmy się przy nich. Mieliśmy też to szczęście, że wspomnienie liturgiczne tego wielkiego pasterza i teologa przypada na 28 sierpnia, wiec relikwie, które normalnie są zamknięte w metalowej skrzyni były wystawione do kultu w przezroczystej szkatule - opowiada kapłan. - Ponadto w Pavii urodził się także świetny piosenkarz włoski łat 70-tych Drupi - zwraca uwagę ks. Andrzej.

- Żeby na czas zwiedzania miasta uwolnić się od plecaków, pozostawiliśmy je na portierni tutejszej kurii biskupiej - opowiada ks. Grzegorz. Pielgrzymom musiało wystarczyć zaledwie 2 godziny, by zobaczyć choć w części ważne zabytki tego miasta.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy