Nowy numer 13/2024 Archiwum

Na półmetku

I tak upłynął wieczór i poranek - dzień... szesnasty.

Pielgrzymi mają za sobą kolejny forsowny górski dzień. Droga wiodła z Berceto przez Monte Valoria i przełęcz Passo della Cisa do Pontremoli. - Były długie zejścia, ale były też dwa konkretne podejścia, przy których doświadczaliśmy naprzemiennie swojej niemocy i siły - opowiada ks. Grzegorz. Na trasie było też sporo sytuacyjnego humoru. - W taki sposób poznaliśmy Daniela - Włocha, którego pomyliliśmy z "naszym" Roberto, potem razem zjedliśmy śniadanie i wędrowaliśmy przez cały dzień.

Tego dnia Mszę Świętą kapłani odprawili w malutkim oratorium św. Klary. W Eucharystii uczestniczyły uczestniczyły trzy osoby. - Mieliśmy też radość modlitwy przy relikwiach św. o. Pio, które są w parafii w Pontremoli. Potem jeden z naszych znajomych Włochów pielgrzymów - Marco, aktor, zechciał przygotować dla nas kolację (na 6 osób). Dobry z niego kucharz. I tak upłynął wieczór i poranek dnia szesnastego naszej Drogi. 

Kolejnego dnia miało być trochę prościej. - Ale jak się jest w górach, to nie ma chodzenia po płaskim i tyle - mówi ks. Grzegorz. Według mapy z przewodnika miało być prawie płasko. - Faktycznie, na płaskiej papierowej mapie wszystko jest płaskie. Ale nie w Apeninach. Sto w górę, pięćdziesiąt w dół... dwieście siedemdziesiąt w górę... I sto w dół.... - wylicza ks. Andrzej. Słońce grzało mocno, ale na szczęście dla pielgrzymów leśne szlaki są porośnięte drzewami dającymi dużo cienia. Przy takim upale jak w Italii to zbawienny ratunek dla organizmu. - Po dniu dzisiejszym jesteśmy na półmetku Via Francigena - dodaje kapłan z Elbląga.

Tak po pagórkach pątnicy docierają do parafii w Aulla. - Tam spotkaliśmy ks. Gianniego, który był kilkakrotnie w Polsce w kontekście posługi w ramach Drogi Neokatechumenalnej - opowiada ks. Grzegorz. - Przyjął nas bardzo serdecznie. Zostaliśmy też uraczeni porcją muzyki wysokiej próby w wykonaniu dziewczęcego chóru z anglikańskiej szkoły katedralnej w Southwell, wspartego śpiewem kilku dorosłych chórzystów. Byliśmy pod dużym wrażeniem głosów tych dziewcząt.  

- Tak pięknie śpiewali, że zapomniałem o trzeszczących stawach - śmieje się ks. Andrzej. Potem kolacja w powiększonym o kilku pielgrzymów gronie i sen.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy