Wierni z Malborka, a także byli parafianie, żegnają dziś śp. ks. Edwarda Grabarka.
Brat Krzysztof Łaszuk
Świętej pamięci ks. Kanonik Edward Grabarek jako schorowany emeryt od kilku lat mieszkał na terenie naszej parafii - św. Urszuli Ledóchowskiej w Malborku . Posługiwał w konfesjonale i wspomagał tam gdzie była potrzebna pomoc duszpasterska w innych parafiach. Mawiał, że w kapłaństwie nie ma emerytury, księdzem się jest do końca życia.
Dużo wcześniej przynosiłem komunie dla chorej mamy księdza Edwarda. Była bardzo chora i prosiła mnie „Módl się za Edka”. Mama ks. Edwarda zmarła rok temu.
Kilka miesięcy temu tak się stało, że w czasie nie obecności mojego stałego spowiednika Ksiądz Edward został moim spowiednikiem. Często powtarzał mi, że w „Ranach Jezusa jest uzdrowienie ran naszych” i za pokutę prosił mnie abym odmówił modlitwy do „Pięciu Ran Jezusa. Wciąż powtarzał -módl się za kapłanów, oni najbardziej potrzebują Bożego Miłosierdzia, bo oni zawsze są narażeni na zasadzki i sidła diabelskie, które nieustannie niszczą księży. Niech moc miłosierdzia Bożego niszczy to wszystko co by mogło przyćmić świętość kapłana”. W tym momencie ksiądz Edward zapłakał. Widok tych łez zawsze pomaga mi w ciągłym nawracaniu. To była moja pokuta. Codziennie modlę się za kapłanów. Księża potrzebują dużo modlitwy. "Margaretki” to są piękne kwiaty.
W ostatnich miesiącach ks. Edward bardzo cierpiał. Jego rany co raz bardziej bolały. Często powtarzał, że to cierpienie oddaje Bogu jako zadośćuczynienie za własne grzechy i za cały Kościół. Był zawsze spokojny. Pełen miłości i cierpliwości. W chwili bardzo krytycznej, mówił, że Jezus więcej cierpiał. Bracie, pamiętaj, że jest życie wieczne. Proszę módl się za nas kapłanów - szeptem powtarzał ks. Edward.
Miesiąc temu, w niedzielę wraz z przyjaciółmi uczestniczyliśmy w domu Ks. Edwarda we Mszy św. Mszę zamówiłem w intencji nawrócenia pewnej osoby. Eucharystia, była bardzo wymęczona, zmiażdżona, jakby wymaglowana - trwała 2 godziny. Był z nami Mateusz N. z Gosią, dr. Lechu i pani Iwonka - opiekunka. Nastąpił moment konsekracji. Ksiądz Edward cichym, cierpiący głosem powtarza Słowa Jezusa: „Bierzcie i jedźcie to jest Ciało Moje, które za was będzie wydane”. Hostia w trzęsących się rękach ks. Edwarda uniosła się nad nami. Nastała głęboka cisza. Jezus umierał, kropli Krwi ciekły z Krzyża. Przenikliwy ból - jęk księdza Edwarda jak błyskawica przyszył cisze. Hostia została połamana i rozdana. Czułem się jakbym był na Golgocie. Naprawdę umarł Jezus i zmartwychwstał.
Jest życie wieczne! „Odszedł Pasterz nasz, co ukochał lud. O Jezu dzięki Ci, za Twej męki trud”. Księże Edwardzie, proszę módl się za nami grzesznymi, a my za Ciebie też się modlimy.