Zaangażowanie, wielka pasja, a przy tym taka jak każdy z nas - wspominamy Helenę Kmieć.
Dziś mija rok od śmierci Heleny Kmieć. 26-letnia wolontariuszka została zamordowana w Boliwii 24 stycznia 2017 roku. Tę niezwykłą dziewczynę mieli okazję poznać także członkowie elbląskiego Wolontariatu Misyjnego Salvator.
- Pierwszego naszego spotkania nie pamiętam dokładnie. Pewnie było to kilka lat temu na jakimś spotkaniu ogólnopolskim WMS. Helenka była dosyć charakterystyczną osobą, ponieważ była bardzo zaangażowana w zespół muzyczny WMS i na każdym spotkaniu była widoczna - opowiada Katarzyna Grabowska, wolontariuszka z Elbląga.
- Ja również miałem tę przyjemność poznać Helenkę. W wolontariacie działam od końca 2012 roku, a moim pierwszym spotkaniem ogólnopolskim było spotkanie w lutym 2013. Wtedy też po raz pierwszy ją spotkałem - wspomina Łukasz Werbowy, kolejny z członków elbląskiego WMS
Jak wspomina Łukasz, Helenka od zawsze była w wolontariacie muzyczną tzn. że obstawiała wraz z innymi w sposób praktycznie wszystkie punkty w czasie spotkań.
- A że byliśmy na tym spotkaniu z Dawidem (kolega ze szkolnej ławki), który również grał na gitarze, to niemalże od razu weszliśmy do jej grupy muzycznej - opowiada.
- A śpiewała i grała naprawdę pięknie - dodaje Kasia.
Łukasz mówi, że na początku scharakteryzował Helenkę jako osobę, która nie tylko jest utalentowana muzycznie, ale przede wszystkim jest bardzo otwarta na ludzi.
- Zaraz też przekonaliśmy się, że ma świetne, specyficzne poczucie humoru. W pamięci zostaje mi taki obraz, gdzie opowiadamy sobie żarty pasujące pod "czarny humor". Helenka bardzo lubiła się śmiać - mówi.