Napój ten przyjęto nazywać "płynnym chlebem".
Być może dla wielu okazać się to szokujące, ale napojem najlepiej pasującym na rozpoczęty właśnie Wielki Post jest... piwo.
Do takiej konkluzji doszli już ponad 700 lat temu niemieccy zakonnicy. Wówczas reguły zakonne były bardzo ścisłe i w wielu przypadkach zabraniały spożywać stałych posiłków w trakcie postu. Bracia jednak nie byliby w stanie wytrzymać tak długiego okresu o samej wodzie, dlatego postanowili uwarzyć napój pełen węglowodanów i substancji odżywczych. Tak powstałe piwo przyjęto nazywać "płynnym chlebem" i spożywać regularnie, tłumacząc, że w ten sposób nie łamie się postu i reguły.
Jako pierwsi tę koncepcję zrealizowali mnisi z miasta Einbeck. Uwarzone przez nich piwo było ciemne i mocno słodowe. Jak głosi legenda, zakonnicy postanowili skonsultować swoją ideę z papieżem. Podczas ich długiej podróży do Rzymu piwo niestety zepsuło się. Gdy Ojciec Święty go spróbował, jego smak tak go odrzucił, że momentalnie stwierdził, że jego picie to doskonały sposób na wielkopostne wyrzeczenie. Piwo to nazwano "bock", od miejsca w którym powstało.
Kilka wieków później podobny zabieg powtórzyli paulini, którzy przenieśli się z południowych Włoch do klasztoru w Bawarii. Ich "płynny chleb", był jeszcze ciemniejszy i mocniejszy, dlatego też nazwano go doppelbock.