Nawet jeśli jeździsz na wózku, to wcale nie znaczy, że nie możesz mieć wielkich marzeń.
Patrycja Paź jest uczennicą II klasy gimnazjum i ma wielkie marzenie. Nie, nie chce zdobyć Mount Everest, nie chce polecieć na Marsa, ani odkryć źródeł Amazonki. Patrycja chce w przyszłości zostać pielęgniarką.
Dla wielu to wydawałaby się rzecz prozaiczna i prosta do zdobycia, ale dla tej młodej elblążanki to cel, który wymaga wielu poświęceń. Chce ona w przyszłości móc nieść pomoc innym, choć dziś w wielu sytuacjach tej pomocy sama potrzebuje.
Patrycja od urodzenia cierpi na wrodzoną łamliwość kości. Porusza się na wózku inwalidzkim. W ciągu swojego życia ponad 70 razy doznała urazu złamania kości, 11 razy musiała być operowana, 2 razy w tygodniu jest rehabilitowana.
Do swojego marzenia dąży więc drobnymi krokami, już od wielu lat. - Przede wszystkim, aby stało się to możliwe chciałam móc sama wybierać się do szkoły, a do tego jest potrzebny specjalny elektryczny wózek - mówi.
Ta część pragnień spełniła się jesienią ubiegłego roku. - Ten wózek to był taki mały cud - opowiada Barbara Paź, mama Patrycji. Dziewczynka otrzymała na niego pieniądze od pewnego darczyńcy ze Śląska. - Usłyszał o naszej sytuacji w jakimś programie telewizyjnym i zadzwonił, że chce pomóc. Byliśmy przeszczęśliwi, kiedy powiedział, że wyłoży całą potrzebną na wózek kwotę - opowiada.
- Chociaż trzeba przyznać, że tym samym postawił nieco nasze plany na głowie - śmieje się pani Barbara. Jak mówi najpierw chcieli bowiem zrobić remont mieszkania, tak, aby Patrycja mogła sama korzystać z łazienki, kuchni czy też innych urządzeń elektrycznych w domu. Potem z kolei postawić wjazd dla wózka, a na końcu kupić sam wózek. - Ale jednocześnie trzeba przyznać, że ta sytuacja pchnęła nas do dalszych działań. No bo skoro jest wózek, to teraz już trzeba zrobić wszystko, aby się do niego dostosować - zauważa mama.