Wierni z Malborka, a także byli parafianie, żegnają dziś śp. ks. Edwarda Grabarka.
Lech Marczuk
Prawie każdego dnia uczestniczyłem w modlitwie różańcowej przy łóżku ks. Edwarda. Morfina już nie działała. To było wycie. Ból przyszywał wszystko. 18 stycznia, w czwartek – w dzień kapłański, po godz. 17 wracałem z Gdańska.
O godz 17.30 zajechałem tradycyjnie do księdza Edwarda, odmawialiśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Gdy powiedzieliśmy Amen, nastąpił ostatni oddech ks. Edwarda. Wyzionął ducha. Zanurzony w Bożym miłosierdziu ks. Edward odszedł do Pana. Ucałowałem kapłańskie dłonie. Był to dla mnie zaszczyt i wyróżnienie. Ta śmierć niech będzie wezwaniem dla nas wszystkich abyśmy codziennie odmawiali Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Tylko to się liczy - „Jezu, ufam Tobie!”.